SCRUTATIO

Giovedi, 18 dicembre 2025 - San Malachia ( Letture di oggi)

Ijob 30


font
EINHEITSUBERSETZUNG BIBELBiblia Tysiąclecia
1 Jetzt aber lachen über mich,
die jünger sind als ich an Tagen,
deren Väter ich nicht für wert geachtet,
sie bei den Hunden meiner Herde anzustellen.
1 A teraz śmieją się ze mnie wiekiem ode mnie młodsi. Ich ojców umieścić nie chciałem z psami przy mojej trzodzie:
2 Was sollte mir auch ihrer Hände Kraft?
Geschwunden war ihre Rüstigkeit
2 bo cóż mi po pracy ich rąk, gdy siły ich opuściły,
3 durch Mangel und durch harten Hunger;
Leute, die das dürre Land abnagen,
das Gras der Wüste und der Wüstenei.
3 wynędzniali z biedy i głodu? Zrywają rośliny pustyni, ziemi od dawna jałowej.
4 Sie pflücken Salzmelde im Gesträuch
und Ginsterwurzeln sind ihr Brot.
4 Żywią się malwą i liśćmi krzewów. Chlebem ich - korzeń jałowca.
5 Aus der Gemeinschaft wurden sie verjagt;
man schreit ihnen nach wie einem Dieb.
5 Społeczność się ich wyrzeka, krzyczy się na nich jak na złodzieja,
6 Am Hang der Täler müssen sie wohnen,
in Erdhöhlen und in Felsgeklüft.
6 mieszkają na brzegu rzeki, w jamach podziemnych i skałach.
7 Zwischen Sträuchern schreien sie kläglich,
drängen sich zusammen unter wildem Gestrüpp.
7 Między krzewami zawodzą, stłoczeni, nocują pod cierniem;
8 Blödes Gesindel, Volk ohne Namen,
wurden sie aus dem Land hinausgepeitscht.
8 jak synów przestępcy i głupca wypędza się ich z ojczyzny.
9 Jetzt aber bin ich ihr Spottlied,
bin zum Klatsch für sie geworden.
9 A teraz jestem przedmiotem ich fraszek i tematem wesołych pieśni,
10 Sie verabscheuen mich, rücken weit von mir weg,
scheuen sich nicht, mir ins Gesicht zu speien.
10 brzydzą się, omijają z dala, nie wstydzą się pluć mi w twarz.
11 Denn Gott löste mein Seil und beugte mich nieder,
sie aber ließen die Zügel vor mir schießen.
11 Cięciwę mą On zluźnił, zwalił mnie, wytrącił mi wodze z ust moich.
12 Zur rechten Seite erhebt sich eine Schar,
treibt meine Füße weg,
wirft gegen mich ihre Unheilsdämme auf.
12 Motłoch mi stanął po prawej stronie, nogom mym odejść rozkazał, na zgubne skierował mnie drogi.
13 Meinen Pfad reißen sie auf, helfen zu meinem Verderben
und niemand wehrt ihnen.
13 Zniszczył mą ścieżkę, starał się o moją zagładę, nie było żadnego sprzeciwu.
14 Wie durch eine breite Bresche kommen sie heran,
wälzen sich unter Trümmern her.
14 Wszedł poprzez wyłom szeroki, wpadł jak zawierucha.
15 Schrecken stürzen auf mich ein,
verjagt wie vom Wind ist mein Adel,
wie eine Wolke entschwand mein Heil.
15 Nagły strach mnie ogarnął, jak burza porwał mi szczęście. Uciecha minęła jak chmura.
16 Und nun zerfließt die Seele in mir,
des Elends Tage packen mich an.
16 We łzach rozpływa się dusza, zgnębiły mnie dni niedoli,
17 Des Nachts durchbohrt es mir die Knochen,
mein nagender Schmerz kommt nicht zur Ruh.
17 nocą kości me jak piec rozpalone, cierpienie moje nie milknie.
18 Mit Allgewalt packt er mich am Kleid,
schnürt wie der Gürtel des Rocks mich ein.
18 Suknia mocno do mnie przywarła, szczelnie przylega tunika,
19 Er warf mich in den Lehm,
sodass ich Staub und Asche gleiche.
19 gwałtownie do błota On mnie wrzucił, podobny jestem do pyłu i piasku.
20 Ich schreie zu dir und du erwiderst mir nicht;
ich stehe da, doch du achtest nicht auf mich.
20 Ciebie błagam o pomoc. Bez echa. Stałem, a nie zważałeś na mnie.
21 Du wandelst dich zum grausamen Feind gegen mich,
mit deiner starken Hand befehdest du mich.
21 Stałeś się dla mnie okrutny. Uderzasz potężną prawicą.
22 Du hebst mich in den Wind, fährst mich dahin,
lässt mich zergehen im Sturmgebraus.
22 Porywasz, zezwalasz unosić wichrowi, rozwiewasz moją nadzieję.
23 Ja, ich weiß, du führst mich zum Tod,
zur Sammelstätte aller Lebenden.
23 Wiem, że mnie prowadzisz do śmierci, wspólnego miejsca żyjących.
24 Doch nicht an Trümmer legt er die Hand. -
Schreit man nicht um Hilfe beim Untergang?
24 Czy zniszczonemu nie podaje się ręki? W nieszczęściu nie woła się o pomoc?
25 Weinte ich nicht um den, der harte Tage hatte,
grämte sich nicht meine Seele über den Armen?
25 Czy nie płakałem z innym w dzień smutku? Współczuła z biedakiem ma dusza.
26 Ja, ich hoffte auf Gutes, doch Böses kam,
ich harrte auf Licht, doch Finsternis kam.
26 Czekałem na szczęście - a przyszło zło, szukałem światła - a nastał mrok.
27 Mein Inneres kocht und kommt nicht zur Ruhe,
mich haben die Tage des Elends erreicht.
27 Wnętrze mi kipi, nie milczy, bo spadły na mnie dni klęski.
28 Geschwärzt, doch nicht von der Sonne gebrannt,
stehe ich auf in der Gemeinde, schreie laut.
28 Chodzę sczerniały, spalony od słońca, powstaję w gromadzie, by krzyczeć.
29 Den Schakalen wurde ich zum Bruder,
den Straußenhennen zum Freund.
29 Stałem się bratem szakali i sąsiadem młodych strusiów:
30 Die Haut an mir ist schwarz,
von Fieberglut brennen meine Knochen.
30 Ma skóra nad piec rozpalona, a kości me - nad wiatr piekący,
31 Zur Trauer wurde mein Harfenspiel,
mein Flötenspiel zum Klagelied.
31 stąd gra mi harfa żałobnie, a głos piszczałki posmętniał.